30 kwietnia 2012
26 kwietnia 2012
już za momencik
... czyli przygotowań ciąg dalszy.
Leo wyjątkowo zebrany w sobie. ja - przeciwnie. siedzę i czytam: "zwyczajna para" i. miniere. najpierw zaśmiewałam się do łez (w tramwaju). teraz żal mi bohaterów. jestem w połowie. jak tak dalej pójdzie, do jutra skończę. a na majówkę pojadę w sandałach i polarze ;-)
podsumowując dzisiejsze przygotowania: pasztet i chleb w piekarniku. zakupy zrobione. jedzeniowe: nie mylić z ciuchowymi i drobiazgami dla młodzieży. to jutro - czyli na ostatnią chwilę. jak nie ja. i do not like it.
dziś było cudnie na dworze. do tego stopnia, że nie przeszkadzało mi ciągłe bieganie do sklepu po dwie suszone śliwki :-)
tak sobie myślę, że chyba usmażę jutro naleśniki :-)
tak sobie myślę, że chyba usmażę jutro naleśniki :-)
już za chwileczkę ...
coraz bardziej
cieszy mnie sobotni wyjazd. z uwagi na
niedobór czasu, już wczoraj z grubsza się spakowałam. dylemat pogodowy nie
został rozwiązany. w torbie znalazły się więc i czapka (zimowa - tylko taką
mam) i olejek do opalania (o skórę trzeba dbać. szczególnie w kontekście kremu
z kwasami). letnie ciągoty nie pozwoliły
mi przejść obojętnie obok sandałów. podeszwy z dwoma paskami wylądowały w
bagażu. kapelusz i polar także.
ostatnie zakupy odłożyłam na jutro.
wczoraj upiekliśmy
pierwsze wiosenne ciasto z rabarbarem. pyszne :-)
24 kwietnia 2012
w poszukiwaniu wiosny
wybraliśmy się na weekendową wycieczkę. było na tyle zimno, że nie skusiliśmy się na zwiedzanie jaskini. pojedziemy jeszcze raz. niechcący wzięliśmy udział w rajdzie ;-) Leo i wyścigi samochodowe. HA .
pomaleńku myślimy o majówce. rzepak nieśmiało żółci się wśród pól. rozkwitają magnolie. o stokrotkach nie wspominam :-)
20 kwietnia 2012
ostatni dzień tygodnia
rozpoczęłam smoczym bólem. mimo to mam wielkie plany na popołudnie. kuruję się od rana: ziółka i grzanki z malinami.
a słońce sobie lśni, jak gdyby nigdy nic :-)
18 kwietnia 2012
kwadraty
za mną chodzą.
do tego stopnia, że kupiłam trzy duże kwadratowe ramy do obrazów. i tu pojawiły się dwa problemy:
uno: nie ma co wstawić do ram. szczególnie tak dużych.
secundo: nie ma chętnego do ich zainstalowania na ścianie.
z pierwszym dam radę: planuję wstawić własnoręczne zdjęcia. realizacja drugiego etapu będzie trudna. może bardzo :-) ale co nas nie zabije, to wzmocni :-)
kocham go mimo to :-)
16 kwietnia 2012
pierwsze stokrotki
zaskoczyły mnie wczoraj swą nieśmiałą obecnością :-) rano ich nie było. a może ja ich nie zauważyłam ? za to po południu było całkiem sporo wschodzących główek. jutro powinny rozkwitnąć w pełni :-)
wiosna nabiera rozpędu :-)
15 kwietnia 2012
nocne zastanówki
czym jeździsz na co dzień ?
ja volvo. przeważnie. rzadziej mercedesem. raz w tygodniu skodą.*
ale nie o tym dzisiaj.
kierowca ze mnie kiepski. Leo natomiast, cóż: de beściak. naszym autkiem podróżuję też jako pasażer. na honorowym miejscu: obok kierowcy. zdarza się, że któryś z koleżków męża, wpycha się na mój ‘tron’, robiąc przy tym maślane oczy. niech im bywa. byle nie za często ;-). miejsce obok kierującego – choć podobno dość niebezpieczne w razie wypadku – to miejsce wyjątkowe. powinna na nim jechać najważniejsza osoba w samochodzie: senior, szef, itd.
od dziecka lubiłam siedzieć obok kierowcy w autobusie. do dzisiaj lubię. z pierwszego siedzenia jest fantastyczny widok – nie tylko na drogę :-). tylko ze względu na małą szansę wygranej, nie ścigam się co rano z pewną małolatą na jedynkę obok kierowcy.
ale do rzeczy:
taksówka.
ewenement ? wyjątek potwierdzający regułę ?
pamiętam czasy, kiedy w taksówce pasażer siadał na przednim fotelu. teraz siada na kanapie z tyłu.
kiedy zaszła zmiana ? co ją spowodowało ?
nie, nie mam większych problemów :-) a skoro i tak nie śpię ...
* znane marki w służbie komunikacji miejskiej :-)
13 kwietnia 2012
pracowity piątek
owocnie pracowity.
niespieszny powrót do domu przez słoneczne miasto.
samotne, miłe popołudnie.
piekę ciasto, które z takim smakiem odkrywałam w wielkanocny poniedziałek. biszkopt – jak to biszkopt – nie wyszedł. mimo, że dodałam mało cukru i dużo kakao. mimo nastrojowego cohena, który dziś jest gwiazdą wieczoru. słonecznik przyrumienił się idealnie. czekam na efekt końcowy :-)
korzystając z nieobecności Leo, dobrałam się do zastawy, którą kupiłam niedawno na prezent. jest cudna. bardzo kremowa, skromna, elegancka.
dobre duchy miały mnie dziś w swojej opiece. mimo trzynastego:miły piątek.
11 kwietnia 2012
przyspieszenie
mam wrażenie, że czas niebezpiecznie przyspiesza. dni mijają w oka mgnieniu. zanim się obejrzę. chwilę temu była wielkanoc. już prawie koniec kwietnia. zaraz majówka pod krakowem. potem goście, goście i czerwiec. ślub, wesele i długi weekend czerwcowy. wakacje :-) i znów nadejdzie jesień. galop to nie jest moje ulubione tępo. lubię powłóczyste.
tymczasem nie opuszcza mnie szaleństwo wielkanocne. dojadam resztki: pyszne. z każdym dniem lepsze ;-). będąc w różnych gościach, nabrałam przepisów na pyszne ciasta. nie wiem, które wybrać na nadchodzący weekend. kakaowe ze słonecznikiem, czy z puszystą masą spirytusową ? wbrew pozorom, wybór nie jest oczywisty ;-)
właśnie zadzwonił Adaś, że jedzie do nas z sernikiem swojej mamy. tegoroczna wielkanoc trwa tydzień :-)
7 kwietnia 2012
6 kwietnia 2012
wspomnień czar
chwilę temu czytałam baśnie andersena. (dość mroczne - nie każdemu polecam). w opasłym tomie znalazłam laurkę od przyjaciółki z dzieciństwa.
hand - made. śliczna, prawda ?
PS: udało mi się w końcu kupić zastawę ślubną. z piekarnika zaczyna pachnieć sernik. pisanki się malują. tulipany rozkwitają. Leo przygrywa tuż obok. cudny czas.
5 kwietnia 2012
sztuka obdarowywania
dziś zając, czyli wielkanocny odpowiednik św. mikołaja. rodzice obdarowują dzieci drobiazgami, chowając koszyczki ze słodyczami w zakamarkach domów i ogrodów. jestem dużym dzieckiem i czekam na prezenty przy każdej okazji ;-) Leo wie o tym i ...
dziś rano, po przebudzeniu, znalazłam na stole miseczkę z paroma alkoholowymi jajkami, za którymi przepadam. sztuka obdarowywania. rzadki dar. wydając kilka złotych, sprawiasz bliskiej osobie mnóstwo radości. bezcenne. Ania opanowała tę umiejętność do perfekcji. potrafi kupić super-prezenty dla rodzinki i znajomych wydając stówkę i wszyscy są zachwyceni. włącznie ze mną :-)
tegoroczne menu: żurek, pasztet, sałatka jarzynowa (pozycja kultowa, obowiązkowa), jajka na miękko i twardo w sosie tatarskim, sernik.
4 kwietnia 2012
3 kwietnia 2012
jajkowe święta
kolejne święta zbliżają się wielkimi krokami.
najważniejsze, choć nie tak klimatyczne, jak gwiazdka.
też mają urok.
kiedyś przed wielkanocą byłam na kursie angielskiego. prowadzący wymyślił zabawę polegającą na opisaniu przedmiotu, tak aby on odgadł.
opisuję więc (jajko) bardzo kulejącym angielskim: że symbol życia, że można jeść gotowane i smażone, że w polsce tradycyjnie zanosimy do kościoła podczas wielkanocy.
anglik patrzy na mnie z niedowierzaniem i pyta łamaną polszczyzną: - kate, czi to pierłogi ?
prawie spadłam z krzesła z radości :-) głodnemu ... pierogi na myśli :-)
2 kwietnia 2012
minął weekend
byliśmy u Ani i Adasia w podmiejskim domku. jak wypada na pierwszą wizytę - kupiliśmy drobiazg. Ania lubi aniołki, więc wybraliśmy skrzydlatego stróża. pani domu przygotowała pyszności. było przemiło. ze względu na wietrzny wieczór, nie siedzieliśmy w ogródku. za to przy kominku i świecach :-)
w międzyczasie na kuchennym parapecie kiełkują pierwsze kiełki :-) oby się udały.
Subskrybuj:
Posty (Atom)