25 listopada 2013

minął weekend

wypełniony po brzegi. rozoczęty szybką wizytą u rodziców. zakończony gośćmi u nas. rozdałam pierwsze mikołajkowe upominki. oraz: po raz kolejny obserwuję połączoność naczyń. tym razem w małżeństwie (choć nie tylko).
jadąc do rodziców, pomyślałam, że moglibyśmy z leo kupić sobie pewien wspólny prezent pod choinkę. po chwili mąż zaproponował to samo. znajomi obdarowali nas niecodziennym naczyniem. zapytani, co powinniśmy w nim trzymać, i on i ona (niezależnie) wskazali takie samo przeznaczenie. 
przeczytałam kiedyś, że żeby dobrze razem żyć (w rodzinie, małżeństwie, przyjaźni) trzeba przeżyć ze sobą minimum trzy życia. po siedmiu układ jest idealny. mam nieodparte wrażenie, że aktualne życie jest naszym wspólnym siódmym. bo im dłużej, tym lepiej :-)

10 komentarzy:

  1. Jak to mówią 'great minds think alike' ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no nie wiem, czy od razu wielkie ;-)
      ale to bardzo miłe, anyway :-)

      Usuń
  2. hej, wpadłam i spodobało mi się tu u Ciebie :-)
    dołączam do grona obserwatorów i zostaję na dłużej :) chętnie będę czytała Twoje wpisy :D
    tym samym będzie mi miło jeśli do mnie wpadniesz sissi1910.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za odwiedziny :-)
      będę zaglądac do Ciebie :-)

      Usuń
  3. Przypomnialas mi o Mikolajkach... Dziekuje!
    J.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się teoria z tymi "życiami" :) ...aż zaczęłam się zastanawiać, które to właśnie "przeżywamy" :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Siedem żyć?? :D ja jakoś pomyślałam o latach... byłoby łatwiej ;p choć o siedmiu latach mówi się, że ten wspólny siódmy jest kryzysowy....


    P.S. Czy Leo był we wszystkich filmach dobry? Tego nie wiem, bo nie widziałam wszystkich :) ale ostatnich kilka - jak najbardziej tak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmm... coś w tym jest. nasz siódmy był - powiedzmy - burzowy ;-)
      choć - mam nadzieję - nie jest to regułą :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...