w wejściu, w którym mieszkam, znam wszystkich. lepiej, lub gorzej. są sąsiedzi, z którymi umawiamy się w rynku. są tacy, z którymi (tylko) wymieniamy pozdrowienia.
w wejściu obok kumplujemy się z jedną parą (i nie dlatego, że mamy identyczne łazienki ;-)).
tymczasem
w wejściu obok studentki otworzyły agencję towarzyską.
a w ubiegłym tygodniu (w wejściu obok) policja zlikwidowała hodowlę ziół.
gdyby nie fakt, że Adaś opowiadał o tym, patrząc mi w oczy, nie uwierzyłabym. doprawdy. że za ścianą.
na co dzień mam wrażenie, że takie rzeczy to tylko w tv (?)