31 grudnia 2015

real one

zdjęty kilka lat temu z innej choinki. stojącej na balu sylwestrowym. który był najsłabszym punktem sylwestrowego wypadu w góry z Anią i Adasiem.

od tamtego czasu, nigdy nie byłam w takiej bieli (śniegu po pas). są chwile, gdy trochę tęsknię. 

życzę Wam udanej nocy i dobrego 2016 :-)

30 grudnia 2015

poświątecznie

na tegorocznym wigilijnym stole niepodzielnie królowały pierogi. 

pomimo tego, że mamie udały się wszystkie ciasta.

wszystkie.
co do okruszka. 

(oraz faworki. najcieńsze ever). 
bilans kartek świątecznych a.d.2015:   - 19;  + 7
bilans kartek świątecznych a.d.2014:   - 19;  + 9
bilans kartek świątecznych a.d.2013:   - 22;  +10
bilans kartek świątecznych a.d.2012:   - 21;  +10
bilans kartek świątecznych a.d.2011:   - 19;  + 9

24 grudnia 2015

życzenia

niech będą radosne, uśmiechnięte, szczęśliwe :-)

tegoroczne święta i dni nowego, 2016 roku. wszystkie razem i każdy z osobna: 366 :-)

najlepszego :-)



 

22 grudnia 2015

prezentów czas

najbardziej wzruszają mnie te hand - made.

lepione, wycinane, malowane.

jak haftowany kot. obraz z ziaren. szydełkowe podkładki. gliniany zawijas. pierniki na choinkę. marmolada z zielonych pomidorów.

w tym roku kilku panów dostanie od nas wodę kolońską by Leo. pięknie pachnie (mimo, że to nie zapach jest jej głównym atutem :-))

dostaliście kiedyś taki ręczny prezent ? 

18 grudnia 2015

symbol

kiedyś (takim symbolicznym) meblem, który łączył ludzi, był stół, a za tym stołem była jakaś interakcja. dzisiaj (...) wszyscy są zajęci. a jak już się spotykają, to zasiadają przed telewizorem. albo przed laptopem, każdy swoim. to już następny krok, bo telewizja pozwalała jeszcze siedzieć razem na kanapie i patrzeć  w jedną stronę. teraz ludzie siedzą do siebie plecami, każdy odwrócony twarzą do swojego laptopa. 
 - t. gadacz (w wywiadzie dla zwierciadła 12/2015)


chciałabym poznać wasze zdanie: to prawda, czy fałsz ?  

16 grudnia 2015

christmas


brakowało mi świąt last year. 

w tym roku nadrabiam zaległości :-) delektuję się blaskiem choinki. każdego ranka wynurzam się w ciemność i ciszę, rozświetlaną blaskiem lampek. chłonę spokój. 
kupiliśmy pierwszą struclę makową (ciepłą odbieraliśmy z cukierni). rozdaliśmy pierwsze upominki. w chatce coraz częściej pachnie pamarańczami.
dobrze się czuję. z tym, co wokół. i z tym, co we mnie.

14 grudnia 2015

mąż

to nie jest zdjęcie Leo

ale

to cała prawda o nim :-)

11 grudnia 2015

listy do m. 2

to był miły wieczór.
ale nie będę wracała do dwójki.

9 grudnia 2015

escape the room


jeden pokój. dwoje graczy. 60 minut.

sześćdziesiąt minut świetnej zabawy. dla niej i dla niego. 
świetny pomysł na udany wieczór. nie tylko / niekoniecznie we dwoje.

7 grudnia 2015

minął weekend

tradycyjnie: 6 grudnia ubraliśmy choinkę. blask lampek sprawił, że od razu zrobiło się świątecznie. tłumnie odwiedzili nas mikołaje, a ja zamiast ciecierzycy, ugotowałam groch*. u Adasia był tort orzechowy (best in town), i (generalnie) był to intensywny, przemiły czas.

tym bardziej zaskoczył mnie dzisiejszy smutek. choć nie-do-końca. ale o tym wiemy tylko ja i moje serce.

udanego tygodnia :-)

* dlatego: zamiast hummusu był groch z kapustą :-)

4 grudnia 2015

znak czasów

siedząc na fotelu dentystycznym, powstrzymywałam się, by nie dygać do (rytmu) muzy w tle. love it :-) ledwo pamiętam, że było (tak bardzo) inaczej. 
dziś zdarza się, że  z niedowierzaniem słucham koleżanek, które cierpią u ... kosmetyczki. would like to understand.

2 grudnia 2015

most szpiegów

tom hanks nie jest w moim typie. mimo to, za każdym razem wychodzę z kina urzeczona. 

thriller kryminalny nie jest moim ulubionym gatunkiem. ale ten jest idealny na początek grudnia.

29 listopada 2015

kwiaty


lubię. w każdej formie.

28 listopada 2015

drobiazgi

przygotowania czas zacząć :-)

27 listopada 2015

zaufanie (trust)

dlatego, że dla mnie to ważne. lubiłam myśleć o sobie, że ufam. nadal tak myślę. pomimo, że test nie potwierdził.

twoja kolej.

poproś kogoś: żonę, przyjaciela, znajomego lub człowieka spotkanego na przystanku. kogokolwiek. więc poproś go, żeby trzymając cię za rękę, poprowadził cię.
zanim jednak poczujesz swoją dłoń w jego dłoni, zamknij oczy i obróć się kilka razy wokół własnej osi. a potem - z nadal zamkniętymi oczami - pozwól się prowadzić.

ufasz ???

25 listopada 2015

Bartosz


nadal noworodek :-)

23 listopada 2015

minał weekend

Ania - miłośniczka dań mięsnych - przygotowała dla nas pyszną ucztę wege. 


pikantną, ale pyszną. z gruszkową musztardą i słodkim, domowym keczupem.

19 listopada 2015

spectre

najgorszy z serii.




dla odmiany


fotele (w nowym kinie, tuż za rogiem)
najwygodniejsze w mieście.

13 listopada 2015

parapetówka



choć wybierając ten prezent myślałam o Ani i Adasiu,
tak naprawdę, jestem urzeczona.

12 listopada 2015

pracuj.pl

napisało do mnie. po wolnej środzie. przed wolnym weekendem. sugerują, że (być może? kto wie?) powinnam zostać

Młodszym Specjalistą 
ds. 
Wynajmu Wózków Widłowych 

podoba mi się ich poczucie humoru :-)

7 listopada 2015

siłaczka

- Leo, przy tobie czuję się taka zaopiekowana 
powiedziała, gdy kolejny raz podał jej zupę


Ania. Siłaczka.

26 października 2015

smakołyk

jeszcze nigdy nie zamawiałam ciasta przez internet. 

ta szarlotka jest tak dobra, że to będzie mój pierwszy raz :-)

szarlotka zaniewicz





22 października 2015

sms

Bartosz już w domku

podpisał zdjęcie tata pyzatej buzi z oczami, jak węgielki

za każdym razem jestem zaskoczona
i za każdym razem szczęśliwa :-)

19 października 2015

moments



 
gdy opowiadam się po czyjejś stronie
staję się częścią konfliktu
nie rozwiązania


- colin p. sisson

12 października 2015

sycylia od kuchni

sycylia to bardzo dobry wybór na urlop/weekend we wrześniu i/lub październiku. nastawiona przez przyjaciół, spodziewałam się rewelacyjnej pizzy i równie dobrych lodów.

zatem

pizza jest - zwyczajnie - dobra. nie trafiłam na nic, za czym mogłabym tęsknić. a wiele razy próbowałam :-)  bardzo mnie cieszy, że dobrą - prawdziwie włoską - pizzę mam w zasięgu ręki. w co najmniej paru pizzeriach w mieście :-)
lody. są bardzo, bardzo, słodkie. dla mnie: za bardzo. po powrocie z chęcią poszłam do ulubionej lodziarni za rogiem. nie warto lecieć na włoską wyspę na lody.


natomiast. warto lecieć na sycylijskie winogrona. są aromatyczne, pełne słońca, chrupiące. idealne. pierwszy raz widziałam w sprzedaży grona z kawałkami łodygi. baardzo wygodne. 


podobnie, jak lody, równie słodkie są wyspiarskie desery. królują różności z ricottą. pozycja obowiązkowa to cannoli siciliani - rurki z ciasta faworkowego (?), wypełnione słodkim serem i kawałkami czekolady. nie trafiłam na tiramisu. jak wyjaśnił nam pan z wypożyczalni: tiramisu to włoski deser. nie sycylijski.

będąc we włoszech, nie mogłam nie spróbować kawy. 
i choć nie jestem fanką...
przypadła mi do gustu latte macchiato. składa się z dużej ilości spienionego mleka, espresso i mlecznej piany. dla mnie jest to sama piana. i to jaka (!)
spróbowałam znaleźć taką w moim mieście. (nadal) nie jestem fanką, więc poddałam się - bez żalu - po jednej nieudanej próbie :-)


dobrą pizzę mam u siebie. dlatego na moim sycylijskim stole królowały makarony. często z sosem na bazie pomidorów. pyszności. lokalna specjalność: pasta alla trapanese, czyli makaron z pesto, migdałami i czosnkiem; podbiła moje serce. na tyle, że będę nią rozpieszczać moich znajomych :-)


polecam Wam lokalne sery pecorino i sycylijskie, małe, czarne oliwki. a przede wszystkim: polecam Wam sycylię :-)

p.s.: 
zapomniałabym. spróbujcie opuncję figową. warto :-)

5 października 2015

18 lat minęło


to były intensywne 2 tygodnie,
zakończone ostatnią 18-stką (w rodzinie)

14 września 2015

lucky me

kolega Leo z pracy zwykł mawiać:
- ja o swojej żonie złego słowa nie mogę powiedzieć.
pytany, dlaczego, odpowiadał:
- bo żona bardzo tego nie lubi.


ja o swoim mężu złego słowa nie mogę powiedzieć.
bo to dobry facet jest :-)


#best #ever #for me #only #hope so

7 września 2015

baleriny (ex post)


kupowałam z nieśmiałością w oczach. bo jednak płaskie.
okazały się wyśmienitym wyborem.

3 września 2015

by bike

niejednokrotnie mogłam się przekonać, że myślenie nie utartymi szlakami bywa ciekawsze.

ostatnio

day by day przekonuję się, że poruszanie się nie utartymi szlakami jest ciekawsze.

dlatego

skręcam lekko w lewo, albo lekko w prawo, i poznaję nowe oblicze miasta.  

las w centrum, szumiący już suchymi, prawie jesiennymi liśćmi. 
blask latarni w parku, pełnym spacerujących, pomimo szybko zapadającego zmroku.
stare kamienice, ukryte wśród ulic i uliczek. 
krzaki jeżyn wychylające się z ciekawością z przydomowych ogródków. 

love it :-)

26 sierpnia 2015

small talk

Leo w empiku. bez gry wstępnej* podchodzi do sprzedawcy. 

- jest 'sens' ? - pyta, patrząc jej w oczy
- nie ma 'sensu'. - pada odpowiedź

spojrzenia, uśmiechy, rozbawieni ludzie wokół.

* bo on jest strażnikiem. dla mnie - dla odmiany - największą frajdą zakupów tam, jest czas, gdy jeszcze nie stoję w kolejce do kasy. 
uwielbiam kręcić się między półkami. zaglądać do gazet. wąchać książki. wybierać kartki. w empiku godzina trwa 15 minut. max :-)

24 sierpnia 2015

tiramisu

nie jest moim ulubionym deserem. na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy zamówiłam go do kawy. przegrywa z ciastem rabarbarowym, tym ze śliwkami, czy choćby ulubioną szarlotką. 
niedawne upały sprawiły, że ten prosty deser (prosto z lodówki) wydał mi się idealną propozycją dla moich gości.
poniższy przepis jest moją wariacją na temat słynnego włoskiego oryginału. jest bez jajek. do kremu dodaję śmietanę. a likier amaretto zastępuję likierem z orzechów laskowych. dodaje niesamowitego uroku :-)
polecam w upalne letnie dni :-) 


składniki (na kwadratowe naczynie):

500 g sera mascarpone (duże opakowanie lub dwa małe)
400 ml śmietany 30 %
5 łyżeczek cukru (u mnie trzcinowego)
2 opakowania biszkoptów tzw. kocie języczki (zużywam 1,5 opakowania)
350 ml mocnej kawy
50 ml likieru orzechowego (u mnie z orzechów laskowych) 
odrobina kakao

zaparzamy mocną kawę. studzimy. od ostudzonej dodajemy likier.
śmietanę ubijamy z cukrem. słodzimy z umiarem, pamiętając, że biszkopty są bardzo słodkie. słodycz masy i biszkoptów powinna równoważyć gorycz kawy i likieru. 

podobno włoski pierwowzór jest baaardzo słodki. i nam - polakom - nie smakuje w takiej wersji. dlatego zaprzyjaźniony włoch, który w augustowie przygotowywał dla swoich gości nieziemskie tiramisu, ograniczał ilość cukru. ja ograniczam ją jeszcze bardziej. spróbujcie - polecam :-)

wracając do przepisu: do ubitej śmietany dodajemy (po łyżce) ser mascarpone. delikatnie mieszamy. można robotem, na niskich obrotach. 

mając przygotowane wszystkie składowe, przechodzimy do ostatniego etapu. 
biszkopty moczymy w kawie i układamy ściśle na dnie naczynia. są delikatne i bardzo szybko chłoną ciecz. dlatego zanurzamy każdy biszkopt dosłownie na pół chwili. energicznym ruchem. zanurzając do połowy, max. do 2/3 wysokości. wyjątkiem są te biszkopty, które są dedykowane do robienia tiramisu (ja kupuję takie w lidlu). te nie są tak chłonne i możemy moczyć je dłużej, ze wszystkich stron, żeby nasiąknęły roztworem kawowo-orzechowym.
na warstwę ciastek wykładamy połowę kremu. oprószmy kakao.
układamy drugą warstwę kawowych biszkoptów. przykrywamy pozostałą masą. posypujemy wierzch kakao. 
przykrywamy naczynie z tiramisu folią aluminiową i wstawiamy do lodówki. podobno wystarczą 2 godziny. z doświadczenia wiem, że najlepiej smakuje na drugi dzień. dlatego warto przygotować go na noc.

s m a c z n e g o    :-)

21 sierpnia 2015

(miasto) by night

kiedy nadchodzą takie dni, gdy upał sprawia, że wolimy zostać w domu; nawet takie skowronki, jak ja, zamieniają się (na moment) w nietoperze.

ciepłe noce to fantastyczna sprawa. 
 mrożona kawa o północy i gwar rynku.
opustoszałe (nad ranem) ulice. 
kilka miłych wspomnień.
  jeśli o mnie chodzi: jestem na tak :-)
w takie noce biorę pod uwagę przeprowadzkę do hiszpanii ;-)

19 sierpnia 2015

śliwki

już są. 

ciemne i aromatyczne. pierwszy nieśmiały zwiastun, że lato dojrzało. osiągnęło pełnię. a teraz, z każdym dniem, będzie go trochę mniej.

niezauważalnie mniej.

17 sierpnia 2015

uśmiech losu


tym razem los uśmiechnął się do mnie piękną torbą i (pasującym) kocem plażowym. bardzo letnio, bardzo wakacyjnie. 

są chwile, gdy sama siebie zaskakuję. jak wtedy, gdy otworzyłam przesyłkę. nie wybrałabym sobie takiej torby. a zachwyciłam się od pierwszego spojrzenia. 
 
dziękuję nie-matko polko :-)

14 sierpnia 2015

be happy :-)

odkryłem klucz, który pozwala zrozumieć różnicę pomiędzy przyjemnością i szczęściem. gdy czujemy satysfakcję, robiąc coś, lub otrzymując jakakolwiek nagrodę, jest to przyjemność. gdy odczuwamy satysfakcję bez żadnego powodu - to szczęście.
paradoks pomiędzy szczęściem a przyjemnością polega na tym, że jeżeli szukam przyjemności, szczęście znika; jeżeli  szukam szczęścia, przyjemność rośnie.

- Christian Boiron (w wywiadzie dla zwierciadła 8/2015)

12 sierpnia 2015

ciasteczkowy potwór

to moja wersja biszkoptowego potwora, którym poczęstowała mnie pewnego słonecznego dnia przemiła hostessa. skusiłam się tylko dlatego, że dwa łyki, to porcja kawy w sam raz dla mnie :-). 
w plastikowym kubeczku dostałam wariację na temat kawy mrożonej. tak smaczną, że poprosiłam o przepis. w ten sposób poznałam biszkoptowego by tchibo. w moim słowniku słowo 'biszkopt' nie funkcjonuje. przez skojarzenie nazwałam ją ciasteczkowym. a ponieważ nie dodaję ciastek, powinnam nazywać tę kawę po prostu: potworem ;-)

zapraszam was na błyskawiczną, pyszną kawę mrożoną. w sam raz na letnie ekstrema :-)



składniki:

2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej (u mnie 1,5)
5 łyżek mleka skondensowanego
100 ml zimnego mleka
6 biszkoptów (pomijam)
5 kostek lodu


składniki miksować przez ok. minutę.* gotowe :-)

* jeśli wasz mikser nie kruszy lodu, można go osobno rozdrobnić, np. tłuczkiem do mięsa. 
** jeśli - tak, jak ja - zrezygnujecie z biszkoptów, a kawa będzie dla was zbyt gorzka, możecie dodać miód/syrop klonowy/cukier.
*** nie dajcie się zwieść małej ilości cieczy. z podanej ilości wychodzą dwie szklanki napoju. dla miłośników: jedna, w wersji xxl :-)


s m a c z n e g o   :-)

10 sierpnia 2015

idol


al pacino  z r o b i ł   ten film.  

p.s.: lubię ten czas, gdy marznę w kinie.

7 sierpnia 2015

pocztówka z wakacji

(dziś trudno w to uwierzyć, ale) zmarzłam tego lata. pierwszy raz ever było mi zimno nad morzem. 


było tak wietrznie i deszczowo, że nie mogło być mowy o rozbieraniu. sukienki pojechały, powisiały i wróciłyśmy ;-) 
- bardzo udany zakup - powiedział. o kangurce z kapturem i linami do cumowania sporych łodzi. nie to miałam na myśli, mówiąc, że mu udowodnię

uratowała nas sauna, zupy i kluby. przebojem tegorocznego lata: szachy (!). 


było na tyle ciepło, że zdążyłam się zakochać w nadmorskich naleśnikach. przy szachach - otulona kocem - sączyłam mrożoną. i dałam się wyciągnąć na rower.* 

* wróciłam przemoczona do suchej nitki. jak kiedyś, przy chatce górzystów. tyle, że teraz nie było ognia, przy którym mogłabym wysuszyć skarpetki i ogrzać dłonie. 

5 sierpnia 2015

letni czas



druga połowa lata. baluj więc. z pomocą mamy, lub bez :-)

29 lipca 2015

zimistrz - t. pratchett

nie do końca wiem, jak on to robi. 

pierwszy akapit mnie nie zachęca. trzeci, piąty.

po drugiej stronie (czwartej, siódmej?) nie pamiętam o otaczającym świecie. 

magia książki :-)
 

27 lipca 2015

wyjątek


dla róż robię wyjątek: uwielbiam różowe

25 lipca 2015

spacerem


letnie spacery. niespieszne kręcenie się wśród uliczek.
odkrywanie tajemnic, ukrytych w cieniu starych drzew. 
uwielbiam :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...