29 sierpnia 2012

a na dzielni:


pełnia lata :-)

28 sierpnia 2012

23 sierpnia 2012

podsumowanie tygodnia

owocnie pracowity. cudnie ciepły. z naprawionym laptopem :-)

a jutro.

jutro jadę na pogrzeb. drugi w tym roku. chrzestnego Leo. bardzo do pary, bo w marcu żegnaliśmy chrzestną. arabskie przysłowie mówi, że jeśli coś zdarza się dwa razy; to na pewno wydarzy się po raz trzeci. w ramach pożegnania przypomina mi się wesele, na którym oboje byli naszymi gośćmi. miłe wspomnienie.

po smutnej uroczystości zapowiada się ciekawy weekend.

mimo to, po raz-nie-wiem-który-z-kolei nie pojadę z Anią na święto ceramiki. nie jest mi dane, poprostu.

20 sierpnia 2012

minął weekend


lekko pracująca sobota. po południu kino ze znajomymi. rzuciłam w przelocie okiem na fatałaszki. kiedy ja ostatnio byłam w sklepie ??? wieki temu :-). przez najbliższy miesiąc nie będzie okazji. wykorzystałam więc wolne niedzielne przedpołudnie i wyciągnęłam Leo do galerii. musieliśmy być na zakupach naprawdę dawno, bo chętnie się zgodził. w galerii przyjemny chłodek i jesień, proszę państwa. zima nawet. pojawiły się kozaki. przymierzyłam cieplutką kamizelkę i cudną puchową kurtkę. śmiesznie wyglądała w połączeniu z sandałami i opalenizną. kupiłam dwie letnie sukienki. w tym jedną białą (jupiiiii …. nareszcie biel w szafie :-)) zjadłam lody i nie wygrałam nic na lodowej loterii. wychodząc ze sklepu doznałam szoku termicznego. gorące powietrze niesamowicie kontrastowało z chłodnym wnętrzem. termometr pokazał + 35. kto by się spodziewał? pewnie każdy, kto ogląda tv ;-). popołudnie spędziliśmy na rowerach i w parku. popijałam lemoniadę. prawdziwą.
jaki był miniony weekend? jak mawia pewna znajoma: krótki :-)
urlopowy nastrój nadal trwa :-)

15 sierpnia 2012

pourlopowo 2

nie wiem, jak to się dzieje, ale nadal jestem w urlopowym nastroju :-) choć jesień nieśmiało puka do drzwi. czuję pierwsze powiewy. piekę ciasta ze śliwkami. czas pomyśleć o paprykarzu. na wystawach pojawiły się tornistry, zeszyty i inne akcesoria. rozumiem handlowców, ale szkoda, że już przypominają o szkole. nawet Leo chodzi lekko spięty ;-)
Adaś nawalił z malinami. niedobór soku niepokoi w perspektywie zimnej zimy.
zepsuł się laptop i jestem odcięta od internetu. dla mnie to dość niezwykłe, bo korzystam częściej, niż często. mąż mówi, że jestem na odwyku ;-) coś w tym jest. niestety.

wczoraj w kościele za miedzą był ślub :-) powszedni dzień. mnóstwo gości, prezenty, ryż i walc mendelsona . bardzo uroczyście.
dziś byliśmy u Ani. przemiły, leniwy dzień w ciepłych promieniach letnio - jesiennego słonka :-)

9 sierpnia 2012

pourlopowo

wróciłam z wakacji :-) 
było super. piękne, słoneczne dwa tygodnie. ciepły bałtyk (nie wierzę, że to mówię ...) gofry - marzenie. nadrobiłam arbuzowe braki. poleżałam. poczytałam. pooglądałam zachodzące słońce. poprzyglądałam się ludziom. zafundowałam sobie plażowy peeling. zachwyciłam lampionami migoczącymi na wieczornym niebie. mało brakowało a dałabym się wytatułować. henną of course. Leo kupił kota - klamkowca dla Ani. ja burszyn dla drugiej. graliśmy w koszykówkę za dwa zeta. wciągające. kupiliśmy dwa dobroczynne słonie. wypiłam niezliczone soki prosto z sokowirówki. spróbowałam nowego magnum. najadłam się karmelowego popkornu po wsze czasy. 

po powrocie
mąż się aklimatyzował. jakbyśmy wrócili z australii. ja: rozpakowałam, poprałam, ogarnęłam wsio w tempie bardzo slow :-)
zakisiłam ogórki. zrobiłam sałatkę. upiekłam pierwsze ciasto ze śliwkami :-)
jak mogłam zapomnieć: w drodze powrotnej kupiłam wielgachną, puchową kołdrę. mam nadzieję, że będzie bardzo ciepła :-) na długie zimowe wieczory i ranki.

lubię wakacje :-)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...