30 września 2011

dziś dzień chłopca

prawdopodobnie jest też dzień mężczyzny, ale o dniu chłopca pamiętam. jeszcze z czasów szkoły. mam wielkie szczęście, bo spotykam samych fajnych facetów. lubię ich. mogłabym znaleźć co najmniej parę świetnych piosenek, dedykując im w ich dniu. ale czasu brak. więc wszystkim panom życzę:

spox, relax and all the best :-)

29 września 2011

bałagan

na pytanie: „co robi się samo?” znajduję jedną odpowiedź: bałagan. w naszej chatce powinien być traktowany jak domownik ;-). mimo licznych starań, nie umiałam się go pozbyć. bywały dni, gdy starania przeradzały się w ataki (sprzątania). bywały momenty, gdy niezapowiedziani goście uruchamiali paniczne próby zaprowadzenia ładu w expressowym tempie.

teraz wydoroślałam. zmądrzałam. znalazłam sposób. oswajam :-).

grunt to systematyka. najpierw wszystkiemu w domu trzeba znaleźć swoje miejsce.  potem z uporem maniaka należy pilnować, aby wszystko było na tym miejscu. najlepiej od razu po użyciu. wiem, bywa niewykonalne. to choćby pod wieczór. przed ulubionym filmem, książką, myciem zębów. ja zaczęłam od kuchni. nigdy nie spieszyło mi się ze zmywaniem. mam zmywarkę, ale to nie wszystko. często kuchenny zlew bywał zapełniony różnościami. obiecałam sobie, że wieczorami będzie pusty. obietnic trzeba dotrzymywać. przy okazji zmywania, uprzątałam różności z okolicznych blatów. po kilku dniach Leo spytał: zauważyłaś, jak  u nas ładnie w kuchni ?  udałam, że nie wiem o co chodzi :-). tak, małymi kroczkami, wyganiam wszędobylskie bałaganisko :-).  prawie się udało :-). "prawie" czyni różnicę. chcę przez to powiedzieć, ze jeszcze chwilka i bałaganu nie będzie u nas wcale :-)
jeszcze bywa. czasami. rzadko. ale bywa.
  
* * *
żeby rozwiać ewentualne wątpliwości: nigdy nie będę czyściochem na 100% :-).

* * *
bałaganiarzom absolutnym polecam zawieszkę z empiku:
w ubiegłym tygodniu mój dom lśnił czystością. dlaczego wtedy nikt nie przyszedł?

28 września 2011

porządki

za mną wyjątkowo pracowite dni. kuchnia już dawno tak nie lśniła :-). w piwnicy też wszystko idzie w dobrym kierunku. praca zespołowa – jak to zwykle bywa – przyniosła nad wyraz dobre rezultaty. regał na ogórki złożony. parę niepotrzebnych pudeł i gratów wyniosłam na śmietnik. przestronnie się zrobiło :-). mogłabym wyrzucić więcej, ale mam w sobie coś z chomika :-). przy okazji odnalazło się parę „skarbów”. wpadły mi w ręce  bombki na choinkę.* teraz trzymam kciuki, żebyśmy nie zagracili ponownie naszej skromnej piwniczki w oka mgnieniu.

* wczoraj dostałam komplet kartek świątecznych od jakiejś firmy, która mi corocznie przysyła pakiecik. zawsze przysyłali w listopadzie, a w tym roku już. Lidl wyłożył świąteczne słodycze.  szaleństwo. przecież dopiero wrzesień. do świąt cały kwartał. rozumiem po Zaduszkach. ale już ???

27 września 2011

weekend w zdroju

weekendowy wypad za nami. było bardzo miło. do tego przecudna pogoda. pozwiedzaliśmy, pośmialiśmy się. jadłam najlepszy makaron od niepamiętamkiedy. i krem pomidorowy, który rozgrzał nawet takiego zmarzlucha, jak ja :-).

zdarzały się chwile, gdy drażniło mnie marudzenie członków załogi. że jedzenie niedobre. że nie ma jak w domu. że …

wiem, że w domu najlepiej. też jestem domatorką :-). ale wiadomo, że wszędzie jest inaczej. urok wyjazdów. dotąd uważałam, że to ja bywam maruderem. bo nie lubię zimna i grillowanej karkówki.  a tego roku już inaugurowałam sezon rękawiczkowy :-).

26 września 2011

o życiu

życie jest  szansą, schwyć ją.
życie jest  pięknem, podziwiaj je.
życie jest  błogosławieństwem, kosztuj go.
życie jest  marzeniem, urzeczywistnij je.
życie jest  wyzwaniem, zmierz się z nim.
życie jest  obowiązkiem, spełnij go.
życie jest  grą, zagraj w nią.
życie jest  cenne, zatroszcz się o nie.
życie jest  bogactwem, zachowaj je.
życie jest  miłością, ciesz się nią.
życie jest  tajemnicą, odkryj ją.
życie jest  obietnicą, spełnij ją.
życie jest  smutkiem, pokonaj go.
życie jest  hymnem, wyśpiewaj go.
życie jest  walką, podejmij ją.
życie jest  przygodą, idź za nią.
życie jest  szczęściem, pomóż mu.
życie jest  życiem, broń go. 

Matka Teresa z Kalkuty

24 września 2011

słoiczek bzu

czarnego. mijam go codziennie podczas spacerów (bez, nie słoiczek ;-)). wielkie czarne jarzębino-podobne kiście. nie wiedziałam co to. Leo zasugerował bez. naczytałam się w necie o dobroczynnych właściwościach. a ponieważ w tym roku po raz pierwszy w życiu przetwarzam różności – postanowiłam spróbować z bzem. wiele osób robi i wiele chwali. dziś rano zakradłam się do niedalekich chaszczy i narwałam czarnych kiści. w domu: niespodzianka. razem z bzem naniosłam całą masę żywych istot. głównie szczypaw. dlaczego w necie nikt nie wspomina o szczypawach? natrudziłam się, żeby powynosić całe towarzystwo z powrotem na dwór, ale nie wszystkie udało się uratować. parę się utopiło. następnym razem muszę uważać przy zbieraniu i zostawić wszystkich  w ich naturalnym środowisku. jeśli będzie następny raz. bo ten bez coś podejrzanie pachnie …

23 września 2011

kobieco

o kobietach, dla kobiet. poniższą przypowiastkę dostałam mailem od Ani: 
kiedy kobieta ma 5 lat ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę. kiedy ma 10 lat widzi w lustrze Kopciuszka. 15–letnia widzi w nim obrzydliwą siostrę przyrodnią Kopciuszka (mamo, przecież tak nie mogę pójść do szkoły!). 20-latka ogląda się w lustrze i widzi że jest za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, ma włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale mimo wszystko wychodzi z domu. 30-latka oglądając się w lustrze widzi te same mankamenty, ale uważa, że nie ma czasu, żeby się o to troszczyć i wychodzi. mając 40 lat nadal widzi niedoskonałości, ale wie że jest  czysta więc wychodzi. 50-latka patrząc w lustro mówi: "jestem sobą" . idzie wszędzie i zdobywa świat. kiedy 60-letnia kobieta patrzy na siebie; widzi mądrość, radość i umiejętności. wychodzi z domu i cieszy się życiem. w wieku 70 lat nie troszczy się o patrzenie w lustro. zakłada liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość i przyjemność ze  świata.
kiedyś myślałam, że tak jest. teraz wiem, że się myliłam. wiele z nas dużo wcześniej zakłada liliowe kapelusze.  na szczęście :-) 

22 września 2011

przetworne próby

dostałam od Adasia dorodne pigwy. na pytanie: co zrobić z nieoczekiwanymi pigwami ?, odpowiedź znalazłam w internecie. przepis na konfiturę.  owoce + woda + cukier. wymieszać, dusić, mieszać, gotowe. przepis kazał dać bardzo dużo cukru. nie znam się na tym, więc pewnie bym dała. na szczęście nie miałam tyle w domu a sąsiedzi wyjechali.  wsypałam wszystko co miałam. i tak okazało się za dużo. konfitura jest za słodka, ale damy radę :-). co niesamowite: owoc w kolorze gruszki przemienił się w konfiturę o kolorze brzoskwini. może ze względu na to, że tak kwitnie:

zdjęcie z sieci
* * *
dziś dzień bez samochodu. nie wiedziałam i zmarnowałam 2,40 na bilet. byłaby bajadera … 

21 września 2011

niewolnictwo

dawno temu żył król. był to władca potężny, słynący z surowości i porywczego temperamentu. poddani czuli przed nim respekt a czasami nawet strach. podczas jednej z przejażdżek konnych, napotkał na swojej drodze stado zwierząt, poganiane przez pasterza. wzburzony podjechał do pasterza i zapytał: „jak śmiesz blokować mi drogę, czy nie wiesz kim jestem!?”wybacz panie. kim jesteś?” – zapytał z zaciekawieniem pasterz. to rozzłościło władcę jeszcze bardziej. „jestem potężnym władcą i wielkim wojownikiem. zejdź mi z drogi!” – zawołał rozgniewany. „nie znam Cię panie – odparł pasterz – ale gdybyś był wielki i potężny nie mówiłbyś o tym. widzę też, że jesteś niewolnikiem mojego niewolnika”.  „co mówisz, głupcze!” -  krzyczał król. pasterz odparł: „ja już dawno zapanowałem nad swoim gniewem. zamknąłem go w najgłębszym lochu mojego serca. jest moim niewolnikiem od wielu lat. na zawsze. jestem panem swojego gniewu. twój gniew jest twoim panem.”


jestem niewolnikiem:
  • gniewu. bywam, niestety. wstyd mi i pracuję nad tym, ale jeszcze sporo jest do zrobienia ;-)
  • ciepłej wody. nie myję się w zimnej.
  • śniadań. śniadania jadam jak król :-). gdy nie jestem u siebie, dopominam się o nie jak głodne niemowlę :-)
  • czekolady. w każdej postaci. ale ten układ jest – powiedziałabym – wyrafinowany. bo będąc niewolnikiem, nie zadowalam się byle czym. powiem więcej: grymaszę i jestem wybredna. ponieważ każdy centymetr ciastka w jakiś przedziwny sposób przemienia się w 2 centymetry moich bioder, już dawno postanowiłam: jak tyć, to tylko od smakołyków :-)

nie jestem niewolnikiem:
  • kawy i herbaty. przeżyję bez nich każdy czas. nie przysypiam i nie marudzę. kiedyś musiałam załatwić coś służbowo i jechałam taxi. w pogawędce z taksówkarzem wyszło, że nie lubię kawy. zapytał zdziwiony: „to jak pani podnosi sobie ciśnienie rano?”szef mi je podnosi” – odpowiedziałam :-)
  • telefonu komórkowego. nie noszę go na szyi. nie zabieram ze sobą do łazienki. nie wydzwania z siłą 1000 decybeli. jak zadzwoni, nie porzucam osoby z którą właśnie rozmawiam w pół słowa.
  • poduszki. nie podróżuję z własną. zasypiam na każdej obcej równie szybko i smacznie, jak na swojej :-)

20 września 2011

zimno mi

zrobiło się zimno. dla mnie to trudne, bo jestem ciepłolubna. otulam się więc czym się da. popijam gorącą herbatę na rozgrzanie. wyciągnęłam z zakamarków szafy mięciutki, ciepły sweter. z piwnicy przyniosłam konfiturę, którą robiłam z myślą o zimie. niedługo przywyknę, dajcie mi chwilę.

tymczasem zmiany w przyrodzie i zmiany w sercu. nie, żebym wcześniej była nieuczciwa. ale nie przeszkadzała mi (tak bardzo) nieuczciwość innych. teraz mi przeszkadza. wiem, że nie mogę nikogo zmienić, dlatego nie będę nawet próbować. ale nie będę brała w tym udziału. nie muszę.

19 września 2011

minął weekend

weekend upłynął pod znakiem Georga. było symfonicznie, nostalgicznie, miło. 
powrót okazał się wyzwaniem – bo nie mam za grosz orientacji w terenie. nawet jak jest widno – a co dopiero po ciemku. chłopaki jednak dali radę i znaleźli nas zagubione w przestrzeni i około stadionowych wykopach. na nich zawsze można polegać.

17 września 2011

skarby jesieni

wrzesień w pełni, więc czas na węgierkowe szaleństwo. chciałam wczoraj kupić śliwki, ale nie mogłam ich nigdzie dostać. podobno w okolicy wymarzły i trzeba je ściągać z drugiego końca Polski. a ja zaplanowałam powidła. dziś idę do zakochanych * – to moja ostatnia szansa na dorodne węgierki :-).

Adaś kupił działkę. od poniedziałku nie można go z niej wyciągnąć. poletko podobno zapuszczone, bo dotychczasowy właściciel nie miał już sił, żeby dbać. więc Adaś – jak na działkowca przystało – wycina co trzeba wyciąć. wyrywa zielsko i przycina drzewa. korzysta z rad starszego pana i pod jego okiem przywraca ogródkowi dobry wygląd i kondycję.    w przyszłym roku będą czereśnie :-)


* zakochani to moje określenie sprzedawców osiedlowego warzywniaka. są tak mili, uprzejmi i zawsze roześmiani, że warto tam pójść dla samej przyjemności ich widoku. czuje się, że bardzo się lubią.

16 września 2011

moja torebka

kobieca torebka to sezam. prawdziwa skarbnica. jest w niej wszystko, a nawet więcej ;-). kiedyś czekałyśmy z Anią na koleżanki  i oglądałyśmy zawartość swoich toreb. było śmiechu co niemiara :-). same byłyśmy zaskoczone niektórymi eksponatami. ja na przykład byłam posiadaczką dwóch woreczków herbaty ekspresowej. do dziś śmieję się na to wspomnienie.  

ok., pora zdradzić sekret. w torebce noszę:
  • dokumenty i portmonetkę
  • telefon i klucze
  • okulary (bo nigdy nie wiadomo, kiedy mąż wyciągnie człowieka do kina)
  • notes
  • chusteczki i wkładki higieniczne
  • plastry opatrunkowe
  • mini piórnik i podręczny kalkulator
  • reklamówkę (bo może się kupi coś po drodze, a do torebki się tego nie wciśnie)
  • pilniczek do paznokci (always, bo jak go nie mam przy sobie, to paznokieć zawsze się łamie)
  • tabletki przeciwbólowe
  • małe nożyczki, scyzoryk i zapalniczkę

nie noszę kosmetyków. wiem że to błąd, ale nie mieszczą się już w moim maleństwie. przyznam się, że w dużych torbach też się nie mieściły, bo tam pierwszeństwo miały: parasolka, czasopismo, słodycze, zapasowe rajstopy i okulary przeciwsłoneczne. 

przypomniało mi się: mam w torebce lusterko :-).

15 września 2011

(zbyt) duże

ostatnio wszystko jest duże albo mega. albo XXL. może oprócz kostki masła, która sukcesywnie maleje. ale przekąski rosną w oczach. batoniki i wafelki są już prawie rozmiaru czekolady. jogurt o pojemności 100 ml to rzadkość. porcją deseru lodowego w ulubionej galerii dzielę się z Leo i oboje mamy dosyć. a ja przepadam za lodami.

niedawno w gazecie widziałam reklamę kuchenki elektrycznej z ośmioma polami grzejnymi. mojej babci wystarczały dwa - wtedy dwie - fajerki. każda kolejna wersja samochodu to model większy od swojego poprzednika (a i tak wszystko nie mieści się do bagażnika). 

szaleństwo jakieś.
  
lubię iść do ciastkarni albo na lody i nie najeść się  deserem :-)

14 września 2011

marzenia się spełniają

prawidłowość dość niezwykła. niektóre spełniają się jakby od niechcenia. same się dzieją. tak było ostatnio z garnkiem do gotowania na parze. zaczęłam się rozglądać za czymś wygodnym do takiego gotowania. poprosiłam Anię, żeby dała mi znać, jak będzie widziała garnek dla mnie. tydzień później sąsiadka przyniosła gazetkę jednego ze sklepów i proszę: n o w o ś ć: zestaw do gotowania na parze z moich snów :-).

inne marzenia nie spełniają się tak szybko, lub spełniają się w sposób nieoczekiwany. nie zawsze tak, jak to sobie wymarzyliśmy. np. marzysz o tym, żeby odpocząć od pracy.  łamiesz nogę i lądujesz w szpitalu. odpoczywasz. ale marzyłeś o plaży, o mazurach lub o ulubionym fotelu. tymczasem leżysz w szpitalu.

są też takie, które się nie spełniają. (czasami?) na szczęście dla marzącego.


myślę, że ma się taką samą szansę wygrania na loterii niezależnie od tego, czy się gra, czy nie.

(Fran Lebowitz)

13 września 2011

gdzie są kasztany ?

wyjechałam na parę dni. powroty mają to do siebie, że wyraźniej widzimy zmiany. wróciłam jesienią. piękną, słoneczną, ciepłą. pełną różnobarwnych liści i kwiecia wszelakiego w przydomowych ogródkach. ależ jest kolorowo :-).  i tylko kasztany mnie dziwią: gdzie one są ? mnóstwo żołędzi, a nie ma kasztanów.  kto je wszystkie wyzbierał ?? proszę się przyznać i podzielić :-). ja potrzebuję do jesiennego koszyka. dzieci potrzebują do szkoły, bo to przecież czas robienia ludzików, zwierzaków i innych cudaków.   


zbieramy kasztany,
robimy w nich dziurki, 
a wtedy je można 
nawlekać na sznurki. 
tak robi się lejce, 
naszyjnik z korali. 
kasztany, kasztany 
będziemy zbierali.

 zbieramy kasztany     Władysław  Broniewski

12 września 2011

o miłości

- powiedz mi, jak mnie kochasz.
- powiem.
- wiec ?
- kocham cię w słońcu. i przy blasku świec.
kocham cię w kapeluszu i w berecie.
w wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
w bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
i gdy spisz. i gdy pracujesz skupiona.
i gdy jajko roztłukujesz ładnie –
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
w taksówce. i w samochodzie. bez wyjątku.
i na końcu ulicy. i na początku.
i gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
w niebezpieczeństwie. i na karuzeli.
w morzu. w górach. w kaloszach. i boso.
dzisiaj. wczoraj. i jutro. dniem i nocą.
i wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- a latem jak mnie kochasz?
- jak treść lata.
- a jesienią, gdy chmurki i humorki?
- nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- a gdy zima posrebrzy ramy okien?
- zimą kocham cię jak wesoły ogień.
blisko przy twoim sercu. koło niego.
a za oknem śnieg. wrony na śniegu.

   rozmowa liryczna      K. I. Gałczyński       

9 września 2011

przegląd generalny

robimy co około 20 tysięcy kilometrów. albo 30 – nie wiem dokładnie. mniej więcej raz do roku autko zostaje oddane w ręce fachowca, który diagnozuje, czy zdrowe. zagląda w zakamarki, podłącza pod komputer, sprawdza co trzeba.  tak dbamy o nasz wóz.
jak dbamy o nasze ciało?  badamy się mniej więcej raz do roku? oddajemy się w ręce fachowca, który zdiagnozuje, czy zdrowe? zajrzy w zakamarki, prześwietli, sprawdzi co trzeba?
nie każdy dba.  chyba większość nie.  bo brak czasu.  bo praca.  bo pieniądze.  bo cokolwiek.   
samochód można wymienić.  ciała nie.  można coś wyrwać, coś usunąć.  można.  ale po co ?
wystarczy trochę troski i dbałości o nasz najlepszy środek transportu :-). 
korzystamy z niego 24 godziny na dobę. 7 dni w tygodniu. rok po roku. nie ograniczajmy się do mycia i kremowania :-)
nie dopuśćmy do tego, aby nasz samochód był bardziej zadbany niż my sami :-). 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...