31 maja 2013

liczba dnia

to 5
pięć

piękne wspomnienia.
świętujemy w zdroju :-)

a za rok
liczbą dnia
będzie

20
(!!!)

28 maja 2013

apogeum

dziś mnie dopadło. apogeum zimna. marznę od soboty. niemniej. do wczoraj dawałam radę. ale dziś ...

out: 14
in: 19

dziewiętnaście stopni. skraj ubóstwa energetycznego wg standardów ue. wg moich standardów: poza skalą ;-). w przypływie desperacji grzeję się, prasując (!). 
spożycie herbaty wzrosło diametralnie. w tym samym, rozgrzewającym, celu. 

proszę o parę stopni ciepła. bo wrócę pod zimową kołdrę. a to, w ostatnich dniach maja, lekkie faux pas :-)


* * *

wieczorna refleksja: świece radykalnie pomagają :-) 

27 maja 2013

minął weekend

pierwszy, który podzieliliśmy między rodziców i teściów. mamy zostały obdarowane storczykami. solenizant prezentem. 

był skubaniec (mniam). i tort czekoladowy (nie, dziękuję).

miłe rodzinne spotkanie. od nie-pamiętam-jak-dawna, wszysycy przy stole. prawie nie zmarzłam ;-)

dziś piekę ciasto z rabarbarem. i planuję ciepłe popołudnie w domowym zaciszu :-)

26 maja 2013

w głębi kontinuum - j. liedloff

książka dla mam i córek.
książka o wczesnej relacji dziecka z matką. i jej wpływie na dalsze życie.

książka o tym, że dziecko nie jest wrogiem swojej mamy. że szuka w niej oparcia i nauczyciela. że uczy się, biorąc (bierny) udział w jej życiu. że wymaga minimum uwagi. że bez niej, ale i z jej nadmiarem, nie rozwinie się prawidłowo.

książka prawd, o których my - kobiety - powinnyśmy wiedzieć sercem, duszą, całą sobą. słuchając prastarego, mądrego instynktu. 

mimo to czytałam z rosnącym zdziwieniem, przechodzącym chwilami w niedowierzanie.  


i zastanawiam się, czy nie powinnam wrócić do raczkowania (?)

wspaniały prenent na dzień matki i na dzień dziecka.

24 maja 2013

majowe uroki

kwitnące kasztany
ciasto z rabarbarem
wszędobylskie stokrotki
krótkie spódnice
zapach bzu
ogórki (za chwilkę) małosolne
ciepły deszcz
żółte pola rzepaku
długie weekendy 

i jak tu nie kochać maja ?


* * * 

a mamy - proszę mam - dostaną z okazji tegorocznego święta storczyki :-) 

22 maja 2013

napoleonka


jedno z moich ulubionych ciastek. moich, mamy i babci. rodzinna słabość :-) babcia kupowała jagodzianki (do dziś pamiętam ich smak) i napoleonki. 
mimo sympatii - rzadko kupuję - bo niełatwo o dobrą. ta była jak spełnienie marzeń :-)

17 maja 2013

przed weekendem

jutro imieniny. prezent gotowy:  


poza tym - po długich poszukiwaniach - udało mi się kupić kaszę jaglaną :-)

15 maja 2013

sałatka szopska

potrawa bułgarska. jedna z moich ulubionych sałatek. zakochałam się w niej dawno temu, będąc z rodzicami nad morzem czarnym. ale dopiero niedawno odkryłam jej sekret.
baza sałatki to papryka, pomidor i ogórek. zestaw dobrze znany z popularnej sałatki greckiej. co stanowi o wyjątkowości sałatki szopskiej ?


ser
ocet
pietruszka

ser. do sałatki używamy specjalnego bułgarskiego sera szopskiego. jest to ser solankowy. koniecznie owczy (!) trzeba uważać robiąc zakupy, bo w prawie identycznym opakowaniu sprzedawany jest ser solankowy krowi. różnica smaku kolosalna. oraz: krowi jest zbyt kruchy, aby zetrzeć go na tarce. a tarcie sera do tej sałatki jest obowiązkowe :-)
ocet. nie używam octu. sałatka szopska stanowi jedyny wyjątek. zachęcam wszystkich - także osoby, które octu nie używają - do spróbowania. efekt jest zaskakujący.
pietruszka. nie pamiętam, czy w bułgarskiej wersji sałatki była pietruszka. ja znalazłam wersję pietruszkową i trzymam się jej, bo bardzo pasuje.

zatem: do dzieła :-)

składniki:

3 czerwone papryki
3 średnie pomidory
1 krótki ogórek sałatkowy
1/2 czerwonej cebuli (miłośnicy mogą dać całą)
1/2 pęczka natki pietruszki
200 g sera solankowego owczego *
olej, ocet, sól

paprykę przekroić na 6 części wzdłuż, a następnie w słupki. pomidory i ogórek pokroić w kostkę. ja kroję dość grubo, bo tak lubię. można drobniej. jeśli w ogórku jest dużo pestek, warto je usunąć. cebulę pokroić w piórka i wycisnąć widelcem. warzywa wymieszać razem z pokrojoną natką. zdarza mi się robić wersję pikantną. wtedy dodaję kawałek drobniutko pokrojonej ostrej papryczki. bardzo pasuje :-)

tak przygotowane warzywa rozkładam na talerze. polewam sosem i posypuję startym serem. chyba że: mam wielu gości lub zabieram sałatkę w plener. wtedy mieszam wszystko w salaterce i tak podaję.

sos robi się przez wymieszanie 4 łyżek oleju lub oliwy + 1-2 łyżki wody + 1 łyżka octu winnego (u mnie z czerwonego wina) + 1/2 łyżeczki soli.

i na koniec: starty ser. solankowy. owczy. 

smacznego :-)



* opakowanie 200g wystarcza na 4 porcje talerzowe, lub na miskę sałatki. 

13 maja 2013

minął weekend

chcesz zepsuć jedzenie: zaproś gości
chcesz zepsuć pogodę: umów się na piknik


miewacie tak?


niemniej

wiosenny deszcz nie przeszkodził nam w okolicznych spacerach. delektowaliśmy się wiosenną aurą, jak deserem. tym razem z aparatem. bateria wystarczyła na kilka pierwszych chwil:





oraz: upiekłam ciasto z rabarbarem. 


* * *

wróciłam z jogi. temat zajęć to rozciąganie. po pierwszym psie miałam dość. teraz jestem wyższa o parę centymetrów ;-). a także: niektóre ruchy sprawiają ból. podobno jutro może być gorzej. zatem: do jutra :-)

11 maja 2013

majowy balkon

posadziłam pelargonie. w tym roku czerwone i łososiowe. i szałwię, która urzekła mnie zapachem. praojcowie ponoć mawiali: u kogo szałwia w ogrodzie, tego śmierć nie ubodzie. miło :-)
kilka ubiegłorocznych roślin odżyło pod wpływem ciepłych promieni. jeszcze brakuje ziół. i lawendy od ani. 
wiosna, panie :-)

9 maja 2013

drożdżówki z serem

moja przygoda z ciastem drożdżowym rozpoczęła się dawno temu. i równie dawno się skończyła. można rzec: drożdżowy epizod ;-) 
jako nastolatka usmażyłam rachuchy. wyszły boskie. wtedy ciasto drożdżowe udało mi się pierwszy i ostatni raz. do wczoraj. 

w międzyczasie próbowałam parokrotnie - jak prawdziwa wielkopolska pani domu - usmażyć pączki w najtłustszy czwartek roku. bez powodzenia. 

ponieważ nie jest to moje ulubione ciasto, poddałam się bez żalu.

a wczoraj (dlatego, że):


pyszne(!) przepis pochodzi od Dagmary
bardzo polecam :-)

8 maja 2013

majowe zaległości

wiosna bucha majem, jakby chciała wynagrodzić nam zimowy kwiecień. wszystko kwitnie, pachnie, dech zapiera. śniadania przeniosłam na  balkon. a stąd tylko krok do nieba :-) 

* * *

wczorajsza, nieplanowana wizyta w centrum, została uwieńczona dwiema walizkami 50*40*20. w księgarni wpadł na mnie francuz. a ponieważ znaki są wszędzie, wyszłam z niej z przewodnikiem po paryżu :-)

6 maja 2013

majówka 2013

było super: jak zwykle. jak nigdy: udało się uniknąć najmniejszej sprzeczki. tegoroczny wypad upłynął pod znakiem jedzenia. panowie wniebowzięci. a że pogoda była barowa: graliśmy w baza, kości, takie tam. baaardzo statycznie. 



w drodze powrotnej odwiedziliśmy chrześniaka. fajny chłopak. i kolejne miłe popołudnie. 
teraz Leo - rozpieszczony majowym weekendem - żąda bułeczek z dżemem. ratunku (!)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...