gdy po raz pierwszy (w sezonie) wychodzę na lód, za każdym razem pytam sama siebie: - jak to możliwe, że to umiałaś ?
krok za krokiem, staram się utrzymać równowagę. tylko to jest ważne. 100% skupienia. medytacja.
aż zdaję sobie sprawę, że sunę po lodzie. jak wtedy, gdy miałam kilka lat. a korty tenisowe na czas zimy zamieniały się w najlepsze lodowisko ever.
bo z jazdą na łyżwach, jest tak, jak z jazdą na rowerze: jak raz się nauczysz, zawsze umiesz :-)
ps.: nowy rok przywitał nas śniegiem, jak z bajki. pierwszy śnieg tej zimy (!)
podziwiam! nigdy naprawdę nie umiałam jeździć na łyżwach. za to z nartami mam tak, że gdy już się w nie wepnę to czuję się, jakbym dopiero wczoraj ostatni raz zeszła ze stoku.
OdpowiedzUsuńdla odmiany: ja nie jeżdżę na nartach. i też podziwiam :-)
UsuńUwielbiam i... nadal potrafię :D
OdpowiedzUsuńto wiesz, co czuję :-)
UsuńWłaśnie! Ciekawe jakby to bylo ze mną ;) ostatni raz w 4 klasie podstawówki :P
OdpowiedzUsuńspróbujesz ?
UsuńMoze :)
Usuń