wróciłam z wakacji :-)
było super. piękne, słoneczne dwa tygodnie. ciepły bałtyk (nie wierzę, że to mówię ...) gofry - marzenie. nadrobiłam arbuzowe braki. poleżałam. poczytałam. pooglądałam zachodzące słońce. poprzyglądałam się ludziom. zafundowałam sobie plażowy peeling. zachwyciłam lampionami migoczącymi na wieczornym niebie. mało brakowało a dałabym się wytatułować. henną of course. Leo kupił kota - klamkowca dla Ani. ja burszyn dla drugiej. graliśmy w koszykówkę za dwa zeta. wciągające. kupiliśmy dwa dobroczynne słonie. wypiłam niezliczone soki prosto z sokowirówki. spróbowałam nowego magnum. najadłam się karmelowego popkornu po wsze czasy.
po powrocie
mąż się aklimatyzował. jakbyśmy wrócili z australii. ja: rozpakowałam, poprałam, ogarnęłam wsio w tempie bardzo slow :-)
zakisiłam ogórki. zrobiłam sałatkę. upiekłam pierwsze ciasto ze śliwkami :-)
jak mogłam zapomnieć: w drodze powrotnej kupiłam wielgachną, puchową kołdrę. mam nadzieję, że będzie bardzo ciepła :-) na długie zimowe wieczory i ranki.
lubię wakacje :-)
Cieszę się, że jesteś :)
OdpowiedzUsuń