znam
z tv i wizyt u teściowej :-). teściowa jest pedantką. aż tak, że udało
jej się zaszczepić zamiłowanie do porządku w dzieciach. m.in. w mężu (dziękuję
teściowej :-)).
dla zachowania równowagi, po drugiej stronie lustra, jestem mła :-). bałaganiarstwo to moja druga natura.
wystarczy chwilka nieuwagi i gotowe. kartki i karteczki. książki i gazety.
zbłąkany ciuszek. torebka. pranie sprzed 2 dni.
ale.
są
miejsca święte.
nietknięte
plagą bałaganu.
po
pierwsze: łazienka. porządek totalny. na miarę teściowej :-)
po
drugie: kuchnia. ubiegłoroczne postanowienie + dbałość o podłogę zdziałały cuda
:-).
na
tym koniec.
ale.
podjęłam
kolejne wyzwanie. oba stoły mają lśnić czystością. żadnych najpotrzebniejszych drobiazgów. ewentualnie: świece, kwiaty, przyprawy. coś na ząb w ładnym szkle. w moim przypadku czysty stół = porządek w - nazwijmy
to - salonie :-)
jak
tak dalej pójdzie, to w 2014 będę miała czyściutko w całej chatce ;-)
cuda czynią segregatory, tzn zwyczajne koszyczki i pudełka, w szafkach, na półkach, w komodzie - tak mi się udało zapanować nad bielizną, osobny koszyczek na skarpetki, osobny na majtki itd. Przesadzam?
OdpowiedzUsuńświetny sposób :-) spróbuję zaadoptować :-)
OdpowiedzUsuń