3 stycznia 2013

noworocznie

końcówka roku 2012 okazała się zwariowana. w ciągu ostatnich 14 dni, zaledwie parę spędziliśmy w domu. były wizyty u rodziny Leo i mnóstwo upominkowych drobiazgów dla wszystkich. wigilia u nas (z gościem). w święta znowu podróże.  
nie upiekłam nic, oprócz zawijanego makowca. a i ten z półproduktów: gotowego ciasta (jak wiadomo, nie umiem drożdżowego) i masy makowej z puszki. był pyszny :-)
"ochrzciliśmy" czterokilogramową lenę. z naszej rodziny byliśmy tylko my. niesamowite, jak dziś dzieci szybko się rozwijają. dwumiesięczne niemowlę podnosi głowę, a gdy coś jej nie pasuje staje się kulką mięśni i wygina się z wielką siłą. myślę, że w jej wieku ledwie radziliśmy sobie z leżeniem :-). 
nie napiszę, ile kilo mi przybyło w te dwa tygodnie. dość powiedzieć, że we krwi mam niebezpiecznie dużo słodyczy.
ledwie wróciliśmy z chrzcin - jechaliśmy na sylwestra. niespodzianka dla Adasia: starą paczką odwiedziliśmy go w augustowie. jego mina na nasz widok: bezcenna :-)
było zimno. w roli kreacji sylwestrowej świetnie sprawdziły się: puchowa kurtka i ciepłe kalesony :-) dojadaliśmy bigos, sałatkę, groch z kapustą. spróbowaliśmy soczewiaków i marcinka. okazał się niebiański. graliśmy w kości i chińczyka. oglądaliśmy sztuczne ognie. karmiliśmy kaczki i łabędzie.
to było miłe zakończenie roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...