marznę więc. co nie ułatwia mi wyleczenia przeziębienia. ale: jest coraz lepiej. maliny, miód i grapefruit zrobiły swoje. przemykam po dworze otulona w wełnę i puch. mimo to każde wyjście wwierca się chłodem w twarz. a przecież nie raz bywało zimniej ...
dobrze, że jaśnieje :-)
niedawno wyjmowałam z szafy ciepłą kurtkę. wisiała koło nowej, letniej, białej, lnianej sukienki. uśmiechnęłyśmy się do siebie :-)
lodówkę mam pełną cytryn. na tartę :-) czy wtorek to dobry dzień na tartę cytrynową ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz