baaardzo rodzinny.
tym razem: teściowie i spółka. odwiedziliśmy wszystkich w promieniu 100 km. było wesoło i beztrosko.
ostatnio, gdzie nie przyjedziemy, ktoś obchodzi imieniny/urodziny/rocznicę ślubu/ma inny powód do obdarowania.
powracająca myśl, aby wozić prezenty w bagażniku, pomału przestaje być niedorzeczna ;-)
było tak miło, że udało mi się zapomnieć o zakrętach (bo zawodowo znowu/nadal jestem na zakręcie).
Z tymi prezentami w bagażniku to faktycznie nie jest zły pomysł ;)
OdpowiedzUsuń