były rodzinne imieniny (odkryłam, że nie smakuje mi sałatka jarzynowa z dodatkiem śmietany). było rodzinne muzykowanie.
w międzyczasie:
kupiłam wymarzoną lampę. okazało się: lampę – marzenie (żadne cudo. mnóstwo takich w marketach).
o lampie myślałam ubiegłej zimy. przyszła wiosna, a ja
zapomniałam. teraz, gdy poranki i wieczory znowu coraz dłuższe, ponownie
poczułam brak. zdecydowaliśmy się w minutę (okazało się, że to ostatnia sztuka. czekała na nas?). minutę po podłączeniu zakochałam się ;-) ciepłe światło skierowane do góry + lampka do czytania, to to czego potrzebowałam :-) do tego ściemniacz ...
jestem gotowa na jesień :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz