a życie płynie swoim nurtem. tak było w miniony weekend. miałam być - jak świąteczny kevin - sama w domu. a znalazłam się w oku cyklonu ;-). i nie mówię o ksawerym. przedświąteczne rodzinne zamieszanie osiągało apogeum. rozdaliśmy wiekszość prezentów, zjedliśmy pierwsze wigilijne pierogi, ledwo powstrzymałam się przed śpiewaniem kolęd ;-).
plany planami.
dlatego rzadko planuję. best friend - spec w tej dziedzinie - ma domowy budżet, którego nie powstydziłoby się średnich rozmiarów przedsiębiorstwo ;-) oraz mapę marzeń do (co najmniej) 2023 roku. uchylę rąbek tajemnicy: w 2023 wybiera się na bali :-). podziwiam horyzonty.
faktycznie wpadłaś....w sam środek ;)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńMoja Mama zawsze mówi - człowiek myśli, Pan Bóg kreśli i dlatego nie planuje. Ja kocham planować, ale umiem też szybko zmieniać plany, zwłaszcza ostatnio gdy o realizacji większości planów decyduje Oleńka ;))
OdpowiedzUsuńniełatwe sztuka :-)
UsuńPlany są mocno pobieżne od czasu, aż nas 39 stopni gorączki zatrzymały w domu na Wielkanoc z pustą lodówką w roli główniej. Teraz delikatnie, z pewną nieśmiałością... ale i nadzieją. A tradycja musi być ;D
OdpowiedzUsuńniech się spełnią w pełni :-)
UsuńHehe, no nieźle. U mnie plany już weryfikowane zawczasu, bo tyyyyle się zawsze planowanych rzeczy nie udawało, albo udawało inaczej, że teraz już wiem, że trzeba brać na nie duuuuży margines ;)
OdpowiedzUsuńtaak. margines to podstawa (rzekłabym) :-)
UsuńTwoja best friend wymiata, co powiem! No no! ;-)
OdpowiedzUsuńJa lubię planować, ale często też wychodzi mi później zupełnie coś innego.... ale czasem nawet i lepiej. ;-)
też tak miałam :-) teraz staram się nie planować. jest lepiej :-)
Usuń