Ja kiedyś wsiadłam do pociągu. Zdałam sobie sprawę w Kutnie, że nie jadę do Szczecina. Na moje usprawiedliwienie mogę jedynie podać to, że wracałam z pogrzebu ulubionego mojego kuzyna, na dworzec wpadłam za pięć dwunasta, a oba pociągi stały na jednym peronie. Ale przecież nie było zakazu czytania ;)
Ja mam podobną zdolność, potrafię przespać przystanek i jechać dalej, kiedyś to nawet 20 kilometrów zajechałam ale na szczęście trafiłam na miłego Pana w autobusie i ten pozwolił mi jechać za darmo z powrotem :P
Ja kiedyś wsiadłam do pociągu. Zdałam sobie sprawę w Kutnie, że nie jadę do Szczecina. Na moje usprawiedliwienie mogę jedynie podać to, że wracałam z pogrzebu ulubionego mojego kuzyna, na dworzec wpadłam za pięć dwunasta, a oba pociągi stały na jednym peronie. Ale przecież nie było zakazu czytania ;)
OdpowiedzUsuńto zafundowałaś sobie wycieczkę. dobrze, że rzadko jeżdżę pociągami ;-)
UsuńNie Ty jedna! ;)
OdpowiedzUsuńw grupie raźniej :-)
Usuńha ha też parę razy mi się to zdarzyło w tramwaju :)
OdpowiedzUsuńmy to naprawdę jesteśmy zdolne :D
przyjemnego słonecznego weekendu ;*
ale z nas podróżniczki :-)
UsuńKiedy zaczęłam mieszkać w Warszawie wciąż przytrafiało mi się coś takiego i traktowałam to jako sposób na poznanie miasta ;)
OdpowiedzUsuńmnie się to przytrafia w nie znanych rejonach miasta :-) często w momentach, gdy gdzieś na mnie czeka ktoś :-)
Usuńa to jak ktoś czeka to gorzej :(
UsuńJa mam podobną zdolność, potrafię przespać przystanek i jechać dalej, kiedyś to nawet 20 kilometrów zajechałam ale na szczęście trafiłam na miłego Pana w autobusie i ten pozwolił mi jechać za darmo z powrotem :P
OdpowiedzUsuńmiły kierowca autobusu to prawdziwy skarb :-)
UsuńZdarza się ;) trzy-m.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuń