pierwsza w rodzinie 50-tka za nami. było rodzinnie i wesoło. nawet pochmurny (z założenia ;-)) jubilat, chodził uśmiechnięty.
dyskusjom i wspomnieniom nie było końca. otarliśmy się o tańce. flirtowaliśmy towarzysko ;-)
nie uwiódł mnie osławiony tort (nie przepadam za tortami). tego wieczora moje serce (i biodra) należały do makowca :-)
nie uwiódł mnie osławiony tort (nie przepadam za tortami). tego wieczora moje serce (i biodra) należały do makowca :-)
Do tej daty zostało mi jeszcze trochę :), ale już bliżej, niż dalej. Moje biodra należą od dwóch dni do własnoręcznie zrobionych pysznych naleśników... z jednej strony - niech się szybko kończą, z drugiej - idealnie by było, gdybym mogła je jeść codziennie, bo są pyszne!
OdpowiedzUsuń