środek nocy uległ (drastycznemu) przesunięciu. i to, co jeszcze o czwartej wydawało się niemożliwe, pół godziny później, robiłam, ot tak. wcześnie rano - gdy zazwyczaj budzę się z koleżankami kurami ;-) - spacerowałam po nocnych ulicach miasta. wbrew pozorom: nie pustych. pierwszy autobus - przed piątą - już na trzecim przystanku zapełnił się po brzegi podróżnymi. na trzecim (!)
polski bus, w myśl zasady: do trzech razy sztuka, nie poczęstował mnie (tym razem) sokiem. oraz zmarzłam, bo było zimno.
a potem.
przez osiem godzin stałam w pracy.
first time in my life.
gdzie Ty byłaś i co robiłaś Kate? Musisz coś zdradzić, bo umieram z ciekawości!
OdpowiedzUsuńumieramy razem :)
UsuńDołączam do konających ;)
Usuńco robiłam, to temat na osobną notkę - tyle tego ;-)
Usuńnapiszę kilka słów, jak ochłonę :-)
czekamy :D
UsuńPodziwiam!
OdpowiedzUsuń