18 listopada 2014

dzień, jak nie co dzień

środek nocy uległ (drastycznemu) przesunięciu. i to, co jeszcze o czwartej wydawało się niemożliwe, pół godziny później, robiłam, ot tak. wcześnie rano - gdy zazwyczaj budzę się z koleżankami kurami ;-) - spacerowałam po nocnych ulicach miasta. wbrew pozorom: nie pustych. pierwszy autobus - przed piątą - już na trzecim przystanku zapełnił się po brzegi podróżnymi. na trzecim (!)


polski bus, w myśl zasady: do trzech razy sztuka, nie poczęstował mnie (tym razem) sokiem. oraz zmarzłam, bo było zimno.

a potem.

przez osiem godzin stałam w pracy. 
first time in my life.

6 komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...