11 lutego 2012

wspomnień czar

dziś o przedszkolu. chodziłam do starszaków. lubiłam przedszkole. niewielki piętrowy budynek. na dole szatnia. moja szafka to 5 kolorowych kwadratów. albo 4 – nie pamiętam. starszaki na piętrze, na które prowadziły zakręcane schody. z drewnianą  poręczą, po której świetnie zjeżdżało się na dół :-). niespotykanie duża sala z półkami dla dzieci i 6-cio osobowymi stolikami z jednej strony; oraz ogromnymi szafami pełnymi zabawek i „placem zabaw” z drugiej. po obiedzie plac zabaw zamieniał się w miejsce do odpoczynku.  (starszaki, w przeciwieństwie do maluchów i średniaków, nie leżakowały, tylko odpoczywały właśnie ;-)). wokół przedszkola plac zabaw. porozrzucane wśród drzew huśtawki, karuzele, domek „z piernika”, trzepak. lubiłam równoważnię, huśtawkę z opony, huśtawkę „ławkową” dla 6 osób.
w upalne popołudnia panie z kuchni przynosiły kompot w ogromnym garnku. równie dużą chochlą rozlewały go do szklanek, nie roniąc ani kropelki. lubiłam słuchowiska radiowe, zajęcia z rytmiki i spacery po lesie. tu wymieniłam komiksy z donalda na swój pierwszy w życiu magnes. tańczyłam poloneza w pomarańczowej długiej sukience. z kowbojem u boku. robiłam makaronowe korale dla mamy. Adaś wybił mi zęba. uwielbiałam kanapki z pastą rybną i żółtym serem. odmawiałam ryżu na mleku z czymś tam i pierogów leniwych. 

fajnie było :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...