29 lutego 2012

jo ga i ja

weekend z jogą był niełatwy. powinien być super, a nie był. jak mawia Adaś: wyszły ze mnie prosięta. wszystko było nie tak:
za stromo i za ślisko
za mało słodyczy. na ryneczku wykupiłam cały zapas krówek i toffi. krówki były fatalne – chyba najgorsze, jakie jadłam. toffi przeciwnie.

za dużo ryżu, za mało pomidorowej. dobry los miał mnie w opiece. w jedynej knajpce na rynku była pomidorowa z kokardkami.

za głośno wieczorami w hufcu. dzięki niespotykanemu talentowi Leo do wyszukiwania niecodziennych noclegów, mieszkaliśmy w ohp. nie wiedziałam, że jeszcze istnieją … było czysto, ciepło, przemiła obsługa.

Leo nie pozwolił mi zabrać  aparatu (bo: nie będzie co fotografować). były cudne wschody.

nie mogłam wysiedzieć. 



ale:


dowiedziałam się wielu nowości. same ciekawe rzeczy. m.in.: każdy człowiek rodzi się z pulą oddechów. czerpiemy z tego zasobu, aż się wyczerpie … dobra gospodarka oddechowa sprzyja dłuższemu życiu. szybki wykaz rzeczy, które ewidentnie skracają życie: sex – sport – stres

a dziś? wyjątkowy dzień: darowany każdemu z nas raz na jakiś czas :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...