weekend z jogą był niełatwy. powinien być super, a nie był. jak mawia Adaś: wyszły ze mnie prosięta. wszystko było nie tak:
za stromo i za ślisko
za mało słodyczy. na ryneczku wykupiłam cały zapas krówek i toffi. krówki były fatalne – chyba najgorsze, jakie jadłam. toffi przeciwnie.
za dużo ryżu, za mało pomidorowej. dobry los miał mnie w opiece. w jedynej knajpce na rynku była pomidorowa z kokardkami.
za głośno wieczorami w hufcu. dzięki niespotykanemu talentowi Leo do wyszukiwania niecodziennych noclegów, mieszkaliśmy w ohp. nie wiedziałam, że jeszcze istnieją … było czysto, ciepło, przemiła obsługa.
Leo nie pozwolił mi zabrać aparatu (bo: nie będzie co fotografować). były cudne wschody.
nie mogłam wysiedzieć.
ale:
dowiedziałam się wielu nowości. same ciekawe rzeczy. m.in.: każdy człowiek rodzi się z pulą oddechów. czerpiemy z tego zasobu, aż się wyczerpie … dobra gospodarka oddechowa sprzyja dłuższemu życiu. szybki wykaz rzeczy, które ewidentnie skracają życie: sex – sport – stres
a dziś? wyjątkowy dzień: darowany każdemu z nas raz na jakiś czas :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz