weekend upłynął pod
znakiem tajemniczego bólu pleców – ale o tym sza (!)
w sobotę kosmiczne
emocje i pożegnanie reprezentacji z euro 2012.
cóż.
w niedzielę Ania z
Adasiem przywieźli czereśnie. zbadałam, czy od przejedzenia czereśniami boli
brzuch. otóż nie, nie boli :-)
w międzyczasie obfotografowałam ogródek:
suszę pierwsze zioła. podjadam poziomki. podziwiam kwiaty. czekam na pomidory.
ciasto z rabarbarem wyszło
wyjątkowe
:-)
smakowało nawet Ani
Adaś zarzucił nas zieleniną własnej produkcji. w lodówce wszystko jest teraz ZA SAŁATĄ ;-)
ooo... jak ja dawno nie jadłam czereśni. <3
OdpowiedzUsuńpyszne są :-)
OdpowiedzUsuń