17 lutego 2014

minął weekend

rozpoczęty walentynkowym piątkiem i lodami pistacjowymi.
złota sobota: pełna olimpijskich emocji. tym razem zwycięzcę dzieliły od "wielkiego przegranego" tysięczne sekundy. trzy. czy tylko mnie to zadziwia?
oraz: trzymałam kciuki za noriakiego. cieszę się z jego srebra. 
niedzielny wieczór przy dźwiękach mazurka i w gronie znajomych. zagryzany faworkami mojej mamy. 

6 komentarzy:

  1. To brzmi jak rewelacyjny weekend! Oby więcej takich złoto-mazurkowych dni nas jeszcze czekało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo optymistycznie :-) bo najwięksi faworyci już wystąpili. ale: życie jest pełne niespodzianek :-)

      Usuń
  2. Te olimpijskie emocje niesamowite:))
    Jeszcze dziś drużyna skacze -eh, a ja w pracy - nie obejrzę;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. po pierwszej serii jesteśmy druzyną nr 4 :-)

      Usuń
  3. Ależ bym zjadła faworki... mmm ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te w wykonaniu mojej mamy są pyszne :-)
      a jadam je raz do roku: w karnawale :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...