podobno nie ma złej pogody, czasami tylko jesteśmy nieodpowiednio ubrani :-).
żyjemy w czasach, gdy samochód jest niemal sprzętem AGD – jak lodówka czy pralka. wychodzisz z domu: dwa kroki do auta. jedziesz do pracy. parkujesz. pięć metrów dalej jesteś u celu :-). parkujesz przy wejściu do przedszkola, bo nie chcesz, żeby dziecko zmarzło / zmokło / spociło się. parkujesz tuż obok sklepu, bo po co chodzić z pełnymi torbami. denerwujesz się, że sąsiad postawił auto koło twojego okna, bo musisz zaparkować (trochę) dalej.
doświadczając świat zza samochodowej szyby, nie jest ważne, jak się ubierzesz. nie mają znaczenia pory roku. zawsze można włączyć ogrzewanie lub klimatyzację.
jestem zmarzluchem. zimą chodzę owinięta szalem, w ciepłej czapie, rękawiczkach i kozakach (!).
podziwiam kobiety paradujące w pantofelkach w środku zimy. wiem, elegancja. cienkie rajstopy i spódnica przed kolano dopełniają stroju. nie zapięty płaszcz. nienaganna fryzura, która nigdy nie zaprzyjaźni się z czapką.
podziwiam. zazdroszczę zdrowia. pozdrawiam.
ależ nosimy czapki, nosimy, w torebce!;)
OdpowiedzUsuńOj, racja, przemieszczanie się autem powoduje, że aura różnych pór roku ma jakby mniejsze znaczenie. Mus wypośrodkować-trochę "kołami", trochę nogami, i będzie akurat! ;) Też "podziwiam" tych, co to tylko "kołami" ;) Buziaki :)
OdpowiedzUsuń