rozpusta się szerzy. nie tylko wśród młodzieży. w znaczeniu: nie cenimy tego, co otrzymujemy od losu. wracam to tej myśli, jak zacięta płyta. bo ta myśl wraca do mnie, jak bumerang.
jechałam pociągiem. obok mnie mama z synkiem. obrała mandarynkę, podała chłopcu. spróbował i wypluł. „nie będę jadł mandarynki z pestkami”.
byłam w knajpce. obok ktoś zamówił zupę. niefortunnie – znalazł w niej włos. odsunął, poprosił kelnera, nie zapłacił. zupę pewnie wylano. przed knajpką ktoś inny przeszukiwał kosz na śmieci w poszukiwaniu resztek. dawno nie jadł sytej, gorącej zupy. czy włos by go zniechęcił?
znakiem naszego czasu jest brak szacunku. nie doceniamy. bo możemy. ale czy musimy? aż tak?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz