święta minęły w okamgnieniu. było rodzinnie, choć nie tak wesoło jak kiedyś u szwagra. za rzadko się widujemy – ot co. prezenty nie zmieściły się pod choinką. kolędowaliśmy do późnego wieczora. udało się nie narzekać na brak śniegu ;-). i gdy dopijaliśmy ostatnią kawę, tematy zaczęły się rozkręcać i płynąć od jednego do drugiego. idzie wiosna, więc może będziemy spotykać się częściej. wróciliśmy objedzeni i rozleniwieni – wyjątkowo niedługą - przerwą świąteczną.
Adaś zaprosił nas na sylwestra na zaległe urodziny. będą znajomi, których 100 lat nie widzieliśmy. tymczasem delektujemy się ostatkami makowca. i tym, że dzień będzie coraz dłuższy :-)
Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńhttp://krzysiekpolcyn.blogspot.com
Każdy znajdzie coś dla siebie.