podobno - zasłyszane w mediach publicznych - normalny poziom zjadanych słodyczy to jedna słodycz miesięcznie.
jedna.
na miesiąc.
cały.
mission impossible.
ale:
to, co podjadam ostatnio uwłacza rozsądkowi. jakiemukolwiek - nie tylko zdrowemu ;-)
przebojami tego lata były:
tort bezowy z orzechami
bezy z kremem kawowym
(wyjątkowo nie przeszkadza mi w tym zestawie smak kawy)
lody czekoladowe
lato już - pomału - za nami. muszę się zredukować ;-). bo biodra - jesienią - szaleją jeszcze bardziej. będę - za przykładem pewnej pięknej zofii - nadal jeść to co lubię, tylko w zdecydowanie mniejszych ilościach :-)
O.K. ?
Ojejku, jeżeli mamy podobny słodkościowy pociąg, to dla mnie żadne OK ;) Nie da rady ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
a naleśniki z jabłkami i knedle ze śliwkami do slodyczy się nie liczą!
OdpowiedzUsuń