jakiś czas temu narzekałam na swoją kuchnię. dziś w nocy przyśniła mi się kuchnia mojej babci. dwa razy większa od mojej. ale sprzętów … dużo mniej. piec węglowy, zlew, lodówka, stół z dwoma krzesłami i … uwaga, uwaga: szafa. słownie: jedna. dwudrzwiowa, ale jedna. w szafie: ogromne puszki z mąką i cukrem. trochę szkła. sztućce. w jedynej szufladce portmonetka i dokumenty. poza szafą był jeszcze jeden schowek: stół. na nogi stołu założona była zasłonka na gumce, sięgająca do ziemi. a pod stołem… 3 koszyki. z ziemniakami, świeżymi ogórkami i czymś jeszcze, czego nie pamiętam. do tego waga szalkowa i odważniki. w kredensie w jadalni była świąteczna zastawa. a w przedsionku schowek na przetwory i parę garnków. moja babcia nigdy nie narzekała na brak miejsca lub szafek.
na szafie kuchennej – zdobionej finezyjnej gzymsem – dziadek trzymał narzędzia.
spędziłam w tej kuchni wiele miłych chwil. "lepiąc" pierogi z kaszy i sera, "smażąc" pączki z dziurką, "gotując" bób. do dziś pamiętam zapach jagodzianek, ogórków, lata.
na szafie kuchennej – zdobionej finezyjnej gzymsem – dziadek trzymał narzędzia.
spędziłam w tej kuchni wiele miłych chwil. "lepiąc" pierogi z kaszy i sera, "smażąc" pączki z dziurką, "gotując" bób. do dziś pamiętam zapach jagodzianek, ogórków, lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz