lubię okolicę, w której mieszkam. lubię tu spacerować, jeździć rowerem i wracać codziennie po pracy. lubię osiedlowy kościół i księdza, wygrywającego (ciut za głośno) kościelne melodie o nieprzyzwoitych porach. lubię sklepik po schodkach z uśmiechniętymi od rana ekspedientkami i najlepszym na świecie chlebem. lubię mały warzywniak za rogiem, w którym nie sposób zostawić mniej, niż 20 zł. lubię stare działki i drzewa morwowe. przedwojenne domy i ogródki pełne kolorowych kwiatów przez większą część roku. lubię nowy przystanek autobusowy. lubię pizzę z pobliskiej pizzerii. delikatną kosmetyczkę, która zgubiła niedawno kluczyki od samochodu. lubię sklepik naprzeciwko, w którym najczęściej kupujemy latem lody. lubię gazetkę osiedlową, z której dowiaduję się o tym, co się dzieje wokół. lubię pobliski parczek – park to zbyt wiele o tym skrawku zieleni ;-)
lubię dzielnicę, w której mieszkam. jedynego dentystę, któremu ufam (witam moją najodważniejszą pacjentkę). laboratorium, w którym pracuje mistrzyni pobierania krwi. mój ulubiony park. staw pełen kaczek. pobliską bibliotekę. ciastkarnię, do której Leo jeździ po pączki i jabłka w cieście.
lubię miasto, w którym mieszkam. gwar rynku. tanie kino we wtorki. ukryty sklepik z ceramiką.
i like it :-)
ale ładnie to napisałaś, lubię takie ciepłe, pogodne teksty
OdpowiedzUsuń