za wikipedią: postawa wykluczająca
dyskryminację ludzi, których sposób postępowania oraz przynależność do danej
grupy społecznej może podlegać dezaprobacie przez innych pozostających w większości
społeczeństwa.
lubię myśleć o sobie, że jestem tolerancyjna. nie zawsze tak
było. nie do końca tak jest. bo są granice. zauważam zależność, że im bardziej
toleruję siebie, tym bardziej toleruję innych.
niezależnie: zastanawia mnie możliwość pomyłki tolerancji z
brakiem zainteresowania, obojętnością. nie interesuje mnie np. czy pary
homoseksualne mogą adoptować dzieci. tolerancja czy obojętność ?
próbowałam przetestować temat z Leo. przez pół
dnia zadawałam mu pytania. wywiązały się ciekawe dyskusje. m.in. na temat
adopcji dzieci i prawa do eutanazji. niestety: nie ma pytania, na które mąż
nie ma zdania. może oprócz tego, co na obiad ;-) tolerancja, czy obojętność ?
też lubię o sobie myśleć, że jestem tolerancyjna. ale w kwestii adopcji przez pary homoseksualne to akurat mam zdanie i to wynikające z tego co o adopcji wiem. dla zdrowych małych dzieci jest dużo więcej potencjalnych rodziców adopcyjnych niż potrzeba, a trochę wątpię aby wiele par homoseksualnych było gotowych na adopcję dzieci starszych, chorych lub rodzeństw. dlatego jestem przeciw.
OdpowiedzUsuńjako przykład podałam niełatwy temat. do przemyślenia in general: czy jeśli nie mamy zdania na zadany temat, to dowód na tolerancję, czy obojętność?
Usuńbrak zdania uznałabym za obojętność. tolerancja to dla mnie coś więcej. a o przykładzie musiałam się wypowiedzieć, bo wiesz...
Usuń:-)
Usuńz reguły jestem tolerancyjna. poza sytuacjami kiedy ktoś swoim zachowaniem rani lub krzywdzi innych ludzi ...
OdpowiedzUsuńco do sytuacji, które opisałaś: myślę, że raczej obojętność. bo tolerancja to jednak posiadanie jakiegoś zdania 'na temat', choćby to było 'niech żyją jak chcą, jeśli mają takie poglądy/pomysły na życie to ich sprawa nie moja i ja się nie będę w to wtrącać'. dla mnie to mimo wszystko zajęcie jakiegoś stanowiska.
obojętność kiedy te osoby homoseksualne są abstrakcyjnymi ludźmi, ale trudno o obojętność a własne zdanie na temat nieuchronnie się pojawia, kiedy to ktoś namacalny, konkretny, kto żyje obok- tak myślę.
a coś w tym jest, że jak siebie tolerujesz i nie potępiasz to i innych nie będziesz- może dlatego z biegiem czasu bardziej jestem tolerancyjna?
tolerancja to zajęcie stanowiska --> nie sposób się nie zgodzić :-)
Usuńzgadzam się z Margerytką...dopóki nikt mnie nie rusza ani nie rani jestem tolerancyjna...
OdpowiedzUsuńSissi, to dość subiektywny punkt widzenia ;-)
Usuńmoże :P
UsuńMamy przyjaciela, ciemnoskórego geja. Kiedyś na jednym dużym, białym statku przypłynął do Gdyni. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy się z nim spotkać. 'Dla czarnego pedała 450 km jechać'- podsumowała moja teściowa. Tolerancja? Jesteśmy tolerancyjni, jeżeli sprawa nie dotyka nas.
OdpowiedzUsuńchwilami też mam takie wrażenie.
Usuń