weekendowy wypad za nami. było bardzo miło. do tego przecudna pogoda. pozwiedzaliśmy, pośmialiśmy się. jadłam najlepszy makaron od niepamiętamkiedy. i krem pomidorowy, który rozgrzał nawet takiego zmarzlucha, jak ja :-).
zdarzały się chwile, gdy drażniło mnie marudzenie członków załogi. że jedzenie niedobre. że nie ma jak w domu. że …
wiem, że w domu najlepiej. też jestem domatorką :-). ale wiadomo, że wszędzie jest inaczej. urok wyjazdów. dotąd uważałam, że to ja bywam maruderem. bo nie lubię zimna i grillowanej karkówki. a tego roku już inaugurowałam sezon rękawiczkowy :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz