weekend upłynął pod znakiem Georga. było symfonicznie, nostalgicznie, miło.
powrót okazał się wyzwaniem – bo nie mam za grosz orientacji w terenie. nawet jak jest widno – a co dopiero po ciemku. chłopaki jednak dali radę i znaleźli nas zagubione w przestrzeni i około stadionowych wykopach. na nich zawsze można polegać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz