wypad do znajomych. trzeba coś kupić dla młodszego. samochody kupowaliśmy już parę razy. młodszy lubi puzzle – więc tym razem puzzle. sms do mamy młodszego: ile kawałków, żeby dał radę ale nie w-oka-mgnieniu ? sms zwrotny: 50. Leo zdziwiony, że tylko 50 ? w sklepie nie ma 50-cio elementowej układanki. jest za to śliczna stówka: chłopięca, bardzo kolorowa, i co ważne: z samochodami. Leo błyszczą się oczy: kupujemy! też mi się podoba, ale miało być 50. – młodszy da sobie świetnie radę – wyrokuje mąż i wychodzimy ze sklepu z pięknymi puzzlami.
młodszy ucieszony, jego mama mniej. – ciociu, pomożesz mi ? – pyta, podsuwając mi pod nos pudełko. robi to tylko dlatego, że jest towarzyski :-). powiedziało się „a”, trzeba powiedzieć „r z”. siadamy na podłodze i wysypujemy różnobarwne elementy. samochody zostają ułożone w ekspresowym tempie. trudności pojawiają się przy ceglanym murze. bo mur, jak to mur: jednorodnie ceglany. młodszy nie daje za wygraną, choć chwilami niecierpliwi się, gdy kawałki układanki nie pasują. – ciociu, pomagasz mi ? – pyta wtedy głosem aniołka. potakuję, ukrywając rozbawienie.
puzzle zostają ułożone szybciej, niż powinny. bez pomocy, rzecz jasna. młodszy dumny. mama w szoku i też dumna. Leo dumny :-).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz